Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DreamMaker z miasteczka Ballymahon. Mam przejechane 2025.94 kilometrów w tym 109.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DreamMaker.bikestats.pl
  • DST 128.30km
  • Czas 07:10
  • VAVG 17.90km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sentymentalny Zamość

Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 4

Dzisiejszy cel podróży był jasno określony - serwis rowerowy w Zamościu.
Startuję w godzinach porannych. Na drodze, jak to w soboty, ruch niewielki. W Łukowej wyprzedzam peleton składający się z 4 traktorów i tak sobie pedałuję dalej.
W Józefowie Roztoczańskim skręcam na Jacnię. Jeżdżąc (rowerem) do Zamościa zawsze śmigam przez Obrocz, ale człowiek raz na ruski rok potrzebuje jakiejś odmiany :). Zaletą drogi którą obrałem jest lepszy asfalt i jeden podjazd (wolę podjazdy niż zjazdy), wadą - większy ruch.
Do Zamościa wkraczam pożalsięBoże "ścieżką rowerową". Jest to idealny przykład jak prostą sprawę można spieprzyć na kilka sposobów :(.
Cały dystans pokonałem nie zsiadając z roweru (to tylko 60 km więc w zasadzie nie ma czym się chwalić :D). Czuję się świetnie. Jakbym przed chwilą wsiadł na rower. Mógłbym spokojne zawrócić i bez problemu wrócić do domu nie robiąc przy tym żadnej przerwy. Czuję się niczym Lance Armstrong tuż po transfuzji krwi :)

Jadę na starówkę. Po drodze widzę dom w którym wszystkie okna i drzwi są otwarte na oścież. Jest ostre wietrzenie. Jest też ostra muzyka. Z wnętrza domu dobiega hardcore w czystej postaci. Świat jednak nie umarł! Ludzie jeszcze słuchają dobrej muzyki.
A na starym rynku nic nowego. Jest lodowisko, jest choinka. I nawet ratusz stoi w tym samym miejscu co stał poprzednio.
Codziennie z ratuszowej wieży trębacz gra hejnał Zamościa. Jednak gra go tylko na trzy strony świata! To chyba jedyny taki zwyczaj na świecie. Dlaczego na 3 strony, a nie na 4? Jest kilka teorii na ten temat, ale to nie miejsce na tego typu dywagacje.
Oto jak prezentuje się styczniowa starówka AD 2015



A tak wyglądała deczko wcześniej

1930


1915


1875


Tuż obok miejsca z którego zrobiłem pierwsze zdjęcie (trzy powyższe fotki, niestety, nie są mojego autorstwa :D), znajduje się najstarsza polska apteka.



Założył ją Szymon Piechowic. Następnie aptekę po nim odziedziczył syn Stanisław. Mijały stulecia, zmieniali się właściciele, zmieniała się nazwa, ale do tej pory na rogu Rynku Wielkiego i ul. Staszica ludzie kupują lekarstwa.
Są wprawdzie w Polsce starsze apteki, ale one na początku nie były polskie, tylko pruskie, więc zamojska "Rektorska" jest najstarszą polską apteką!

Ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze 35 lat temu starówka wyglądała tak:



Uciekam do parku przez ul. Akademicką



rok ok. 1930

Po lewej widać gmach byłej Akademii Zamojskiej. Obecnie mieści się tam liceum. Nawet miałbym dobre wspomnienia z tego budynku gdyby nie pewna chemiczka :) W centralnej części zdjęcia - Kolegiata, a gdzieś po prawej znajduje się park, który ostatnio bardzo się zmienił.
Postawiono tablice informacyjne, porobiono nowe ścieżki, domontowano nowe lampy itp. itd.





Jeszcze kilka lat temu nie było tego mostku widocznego na powyższym zdjęciu. Cały półwysep był zarośnięty krzakami, a dojście do niego zagradzała siatka (w której oczywiście była dziura :D). Inaczej rzecz ujmując - było to świetne miejsce aby podczas wagarów trzepnąć jakiegoś winiaka :)
Czas mnie nagli więc jadę do serwisu. Przejeżdżam ponownie przez starówkę. W pewnym momencie uświadamiam sobie, że jeszcze nigdy nie jechałem podcieniami :) Kiedyś musi być ten pierwszy raz. No to siup.



Ludzi mało, ale jadę powoli na wypadek gdyby ktoś wyskoczył z kamienicy :)
Kilka minut kręcę się jeszcze wte i wewte i trafiam na takie coś



Irlandczycy chełpią się "swoim" Guinnessem, a tu okazuje się że piwsko to (swoją drogą ciężko to mocne cappuccino z % nazwać piwem, ale niech im tam będzie :D) pochodzi z Roztocza :)
Dojeżdżam do serwisu.
W czasie gdy serwisant centruje mi koła i ustawia przednią przerzutkę, ja coś tam sobie jem i gdzieś tam się pałętam.
Wracam do mojego roweru. Za usługę zapłaciłem 35 zł, więc raczej niedużo. Poza tym ustawiono mi hamulce chociaż wspomniałem, że z tym to sobie sam poradzę. Ponadto chłopak zrobił szybki mini przegląd mojej maszyny. Nie będę pisał co trzeba naprawić lub wymienić bo nie starczyłoby miejsca w internecie aby to wszystko wyszczególnić. Swoje litanie zakończył stwierdzeniem: "Widać, że rower jest jeżdżony" :)
Z serwisu jadę do galerii Twierdza (co za idiota centrum handlowe nazwał galerią?). Powoli już tradycją się staje, że jak odwiedzam Zamość na rowerze to kupuję jakiegoś niestandardowego browara. Poprzednim razem było to piwo Zamojskie (nie polecam. tzn. polecam abyście spróbowali i nie polecali go swoim znajomym :D). Dzisiaj mym łupem padło



Wielkim piwoszem to ja specjalnie nie jestem, ale wiem co mi smakuje, a co nie. Powyższy trunek był jednym z lepszych jakie zdarzyło mi się pić.
Miasto opuszczam w półmroku. Od kiedy sprawiłem sobie przednią lampkę polubiłem nocną jazdę. Pod warunkiem, że droga jest bez dziur. A z tym dzisiaj różnie bywa.
Jadę inną trasą niż z rana (tą przez Obrocz). Odcinek z Kosobudów do Józefowa Roztoczańskiego w dużej mierze wygląda jakby przed chwilą przebiegło tędy stado dzików. Jedna dziura goni drugą, która nakłada się na trzecią. I tak w kółko. Dystans przejechany tym odcinkiem spokojnie można wpisać w rubrykę "km teren" :). Jadę wolno i na mocnym trybie w lampce. Mimo to 2x wpadam w niezłe dziury :( Jeszcze kilka razy przejadę się tędy i koła będą ponownie do centrowania.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale właśnie na tyn odcinku, na setnym kilometrze przekraczam... setny kilometr ;) Moje dziewicze (w tym roku) 100 km. Pisałem już, że czuję się jak Lance? ;)
W Józefowie, jak w Zamościu, czują jeszcze świąteczne klimaty



W domu melduję się o 19:30. Szkoda :( Jak bym wiedział, że tak świetnie będzie mi się kręciło to pokusiłbym się o 200 km. Na szczęście co ma wisieć - nie utonie.

Ps. czarno-białe fotografie pochodzą ze strony http://zamosc-dawniej.pl/

Route 2 887 360 - powered by www.bikemap.net





Komentarze
DreamMaker
| 20:32 poniedziałek, 19 stycznia 2015 | linkuj @tudorka
Cóż zrobić? "Taki mamy klimat" ;) Dużo łatwej utrzymać kostkę niż trawnik.
tudorka
| 15:55 poniedziałek, 19 stycznia 2015 | linkuj To rynek w Zamościu też upiększyli betonem. Czy nie przyjemniej to wyglądało przed wojną ? Wtedy ludzie doceniali znaczenie zieleni.
kviato
| 17:36 niedziela, 18 stycznia 2015 | linkuj Piękny wyjazd,zwłaszcza że pogoda była super jak na styczeń,wczoraj jechałem częścią twojej trasy,od Zwierzyńca przez Guciów,Jacnię,Żdanów, mnie wyszło 90km.a rynek w Zamościu oczywiście piękny jak pisze Marqo gdyby nie lodowisko w zimie i parasolki w lecie.
MarqoBiker
| 16:38 niedziela, 18 stycznia 2015 | linkuj Chyba w styczniu to nie zrobię 100 km za jednym razem, tym bardziej gratuluję .
Pięknie rynek w Zamościu prezentuje się bez tych obrzydliwych parasoli
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!