Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DreamMaker z miasteczka Ballymahon. Mam przejechane 2025.94 kilometrów w tym 109.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.23 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DreamMaker.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:51.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:54
Średnia prędkość:17.59 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:51.00 km i 2h 54m
Więcej statystyk
  • DST 51.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 17.59km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Carrow More - tam i z powrotem

Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 23.01.2016 | Komentarze 3

To był mój pierwszy raz!
Pierwszy raz w tym roku na rowerze i pierwszy raz w życiu w rowerowych spodniach.
Początkowo myślałem, że w obcisłych gaciach będę czuł się jak gej. W zasadzie to dobrze bym trafił: wszak Irlandia kilka miesięcy temu zalegalizowała związki homoseksualne. Uczyniła to (jak jedyny kraj na świecie) w ogólnokrajowym referendum. Niby ta cała Irlandia taka katolicka, a tu proszę... Taki psikus :)
A wracając do spodni. O dziwo, w czasie jazdy nie czułem żadnego dyskomfortu psychicznego.



Co do pogody, to była taka jak na poniższych zdjęciach: pochmurno, ale bez deszczu + lekki wiaterek.





Startuję z półgodzinnym poślizgiem. W zasadzie to mógłbym napisać, że zgodnie z planem. Wszak jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, abym wyjechał o tej godzinie, o której planowałem :)
Plan był taki aby objechać dookoła jezioro Lough Ree i przy okazji setką otworzyć sezon. Ale jak wiadomo: plany swoją drogą, a życie swoją:)
Początkowe km minęły mi pod znakiem "wczuwania się" w nowe spodnie.
Tradycyjnie już śmigam bocznymi drogami.





Kilka razy przejeżdżam obok  nowo powstałych (na skutek niedawnej powodzi) jezior.



Jeszcze wtedy nie wiem, że owa powódź rozwali mi całą wycieczkę.
Są również kopalnie torfu:



W czasach "wielkiego głodu" ludzie budowali prymitywne domy z tego materiału. Ale o "wielki głodzie" będzie innym razem.
Trafiały się też ciekawe rzeczy stworzone ludzką ręką. Jak np. takie dzieło w miejscowości Newtowncashel:




Jak widać na powyższym zdjęciu, nazwy miejscowości mają podwójną pisownię.
Jest to jeden z elementów przywracania języka irlandzkiego do "powszechnego obiegu". Angielski najeźdźca wyciął nie tylko lasy w Irlandii. Jego "łupem" padł również język irlandzki. Efekt tego jest taki, że młodzi Irlandczycy uczą się swojego języka w szkołach, jako języka obcego.
Na ponad 4,5 miliona mieszkańców, tylko dla kilkudziesięciu tysięcy j. irlandzki jest j. podstawowym.

I powoli dobiegamy do końca wycieczki. Dlaczego?
A no bo jadę sobie kulturalnie a tu tabliczka:



Nic sobie z niej nie robię. Pedałuję dalej, a tam:



Obieram alternatywną trasę. I następna tabliczka:



W GPSie wyznaczam jeszcze "alternatywniejszą" drogę. I znowu zonk :(



Mógłbym co prawda wyskoczyć na główną drogę i tam kontynuować wycieczkę, ale jazda wśród samochodów to nie jest to, co Mirki lubią najbardziej.
Poza tym po drugiej stronie jeziora również chcę śmigać bocznymi drogami. A odbijanie się od jednej zamkniętej dogi do drugiej raczej mnie nie kręci.
Podejmuję babską decyzję i wracam tą samą drogą co przyjechałem. Poczekam na dogodniejsze warunki. Wszak jezioro mi nie ucieknie.
Wracając mam czas aby obudzić w sobie fotograficzne zdolności. Jak widać na poniższych zdjęciach: albo mój artyzm się nie dobudził, albo go brak :)






Zima w Irlandii:



Podobno nie ma tego złego co na dobre nie wyjdzie.
Kilka minut po powrocie do domu zaczął padać deszcz :)

A na koniec częściowa panorama jeziora, które chciałem objechać:



Wycieczkę zrobiłem takim potworem:



Co ciekawe, owy pożyczony Trek, ma ramę 21". Mój Unibike - 19". Między nimi nie zauważyłem żadnej różnicy. Za 2 miesiące oba rowery spotkają się osobiście i z czystej ciekawości zrobię dokładne pomiary.

Mapka podglądowa (nie są zaznaczona moje błądzenia w poszukiwaniu przejezdnej drogi)